30 sty 2012

SŁONECZNIE

Brakowało mi takiego słonecznego dnia.
Wysoko podnoszę rolety, by wpuścić jak najwięcej promieni słońca.
Wystawiam twarz do słońca, by  liznęło choć jednym promieniem.
I by przybladłe piegi znów nabrały koloru :-)


28 sty 2012

ZIMNO, MROŹNO, SŁONECZNIE

Dzisiejszy dzień był piękny.
Mroźny i słoneczny.
Dokładnie taki, na jaki czekałam od początku zimy.

Potrzebowałam tego.
Tak samo jak długiego spaceru po ośnieżonym lesie.
Teraz siedzę z kubkiem gorącej herbaty, a po domu rozchodzi się cudowny zapach pszenno-żytnich bułeczek z suszonymi pomidorami ( mmmm! pycha) i czuję, że wszystko jest na swoim miejscu. 





27 sty 2012

O MROZIE

Pamiętam z domu babci kwietne malowidła na szybach okien, które Pan Mróz zostawiał nocą, a które ja każdego zimowego ranka odkrywałam z zachwytem. 
Podobno dziś w dobie superszczelnych okien nie ma już szansy na kwietne malowidła na naszych szybach...
Na szczęście jest samochód, na którym Pan Mróz niedbale pacnął pędzlem kilka lodowych kryształków., które pozwoliły mi na chwilę wrócić pamięcią do domu babci, gdzie z przyciśniętym do szyby nosem, z kubkiem ciepłego mleka oglądałam lodowe obrazki na szybach.





A może to zimy były kiedyś ostrzejsze? Dziś "ledwo" - 12,5 stopnia.

26 sty 2012

DROGA

Nie jestem pesymistką. 
Do optymisty zupełnie mi daleko
Realizm to chyba właściwe określenie.




Nie wiem co czeka mnie za zakrętem. 
Dokąd prowadzi ta droga.
Nie wiem gdzie będę jutro, za miesiąc, za pięć lat.
Czasem czuję, że czas ucieka przez palce, a ja stoję w miejscu.

25 sty 2012

JEST MOIM PSEM

„Jest moim trzecim okiem, które spogląda ponad chmury, moim trzecim uchem, które nasłuchuje szumu wiatru. Jest częścią mnie, rozciągającą się aż do morza. Gdy opiera się o moje nogi i macha ogonem przy najlżejszym śladzie uśmiechu, wtedy widzę jego cierpienie; gdy wychodzę bez niego…to wszystko mówi mi po tysiąckroć, że żyje dla mnie. Gdy jestem niesprawiedliwy, wybacza mi z rozkoszą. Gdy jestem wściekły, rozśmiesza mnie do łez. Gdy jestem szczęśliwy, odchodzi od zmysłów z radości. Gdy zrobię siebie głupca, pomija to milczeniem. A gdy coś mi się uda, chwali mnie. Bez niego jestem tylko jednym z wielu. Z nim jestem silny. Jest samą wiernością. Nauczył mnie, co to jest miłość. Dzięki niemu doświadczam duchowej pociechy i wewnętrznego spokoju. W miejsce ignorancji dał mi zrozumienie. Jego głowa na moich kolanach leczy moje duchowe cierpienia.  Gdy jest przy mnie, nie boję się ani ciemności,  ani nieznanego. Przyrzekł, że będzie czekał na mnie…zawsze i wszędzie…mógłbym go przecież potrzebować. Potrzebuję go i zawsze go potrzebowałem. Jest moim psem”.

GENE HILL
Jego debiut na blogu.
Poznajcie Elvisa.
Mój cudowny pies północy.

23 sty 2012

ZIMA JAKĄ LUBIĘ

Nim niedzielny deszcz zmył resztki zimy ukradkiem złapałam kilka kadrów. 
Zimy jaką lubię... mimo, że bez słońca i błękitnego nieba, z którymi wciąż się mijam.




Udanego tygodnia! :)

22 sty 2012

DESZCZOWO

Zimno. Deszczowo. Paskudnie.

20 sty 2012

ZIMA ZŁA

Zima w tym roku BYWA, a nie JEST.
Ubolewam nad tym, że nie mam jeszcze żadnych ładnych, zimowych zdjęć.
Najwidoczniej tegoroczna zima jest kapryśna i nie ma ochoty na sesję.
 

W tygodniu- rano i wieczorem zbyt ciemno.
W weekend, gdy chcę się wybrać z aparatem na spacer cały śnieg znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, by znów spaść w tygodniu.
I tak się bawimy z zimą w ciuciubabkę...


19 sty 2012

NIEBO

Dziś krótko.
Wczorajsze niebo, które absolutnie mnie zachwyciło.

Cieszę się, że coraz częściej w drodze powrotnej z pracy nie otacza mnie już zupełna ciemność i mogę załapać się na takie widoki. 


Podobno, "Gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca" *.
Ja kocham je zawsze. 
Zwłaszcza takie.
  
* Antoine de Saint-Exupéry "Mały Książe"

17 sty 2012

ZASYPANI

W końcu spadł śnieg.
Lubię to.
Gdyby jeszcze moje buty nie przemakały w drodze z parkingu do pracy.
Gdyby drogowcy odśnieżali na czas.
I gdyby słońce wyszło choć na chwilę zza chmur byłoby idealnie.



15 sty 2012

CZEKOLADOWA KURACJA

To był zdecydowanie zły weekend, dlatego nie jest mi żal, że już się kończy. 
Za dużo złych myśli, niepotrzebnego rozpamiętywania i wracania do przeszłości. 
Czasem to wraca...tak bywa.

Nawet samochód był dziś na nie i testował moją cierpliwość. Najpierw nie chciał odpalić,  a gdy ściągnęłam kolegę mechanika palił aż miło.
Nieszczęścia najwidoczniej faktycznie chodzą parami.

Na smutki zatem podwójna dawka Chocolate chip muffins i obowiązkowo kakao w duuużym kubku.
Czy pomogło? Chciałabym napisać, że tak...


Chciałabym gdzieś wyjechać. Na kilka dni. Na weekend. Odpocząć.

14 sty 2012

DELETE

Chciałabym móc zrobić totalny detox w swojej głowie. 
Mieć magiczny przycisk, który pozwoli wyłączyć myślenie.
Albo usunie to, o czym wolałabym nie pamiętać.
Na prawdę żałuję, że tyle wiem.
I wciąż wracają do mnie złe sny...

Chcę mieć złą pamięć. Żeby zapomnieć.







12 sty 2012

O SMAKU CYTRYNY

Wczoraj w roli głównej wystąpiła Pani Cytryna. 
Oszalałam na punkcie obłędnego cytrynowego kurczaka curry, za którym od dziś po prostu przepadam.
Do pełni szczęścia popełniłam jeszcze keks cytrynowy (klik).




Codziennie rano wita mnie taki widok z okna. 


Okropne, ponure niebo i ciężkie ołowiane chmury, z których na przemian pada deszcz lub deszcz ze śniegiem.
Wszechobecna szarość mnie dobija.  
Potrzebuję słońca jak nigdy! 
Światła - innego niż tylko to żarówkowe.

10 sty 2012

KALENDARZ

Nowy rok. Nowy kalendarz. Nowe zadania.
Powoli wypełniam, pachnący jeszcze nowością, kalendarz ważnymi datami, urodzinami bliskich, rocznicami i wszystkimi tymi momentami, o których chcę pamiętać.
By ich nie zgubić w codziennym biegu, natłoku małych i dużych spraw.
By nie zapomnieć o tym co ważne, a co może czasem umknąć w mojej codziennej bieganinie.
Lubię mieć wszystko uporządkowane. Zaplanowane. Poukładane. 





Kto wie jakimi wydarzeniami, oprócz tych, które są tak do bólu przewidywalne, zapełni się ten kalendarz?
Zakładka jest przecież dopiero na samym początku...


7 sty 2012

KULINARNIE

W taki czas, gdy za oknem jedynie plucha i ziąb, a słońca i światła  jak na lekarstwo, potrzebna mi  potężna dawka koloroterapii. 
Dziś w kuchni. A przepis z warsztatów kulinarnych, o których pisałam TUTAJ.
Pyszna, rozgrzewająca, zimowa zupa z nutką curry i imbiru. 
Polecam wszystkim, którzy lubią te klimaty. 

ZUPA KREM Z FENKUŁA Z SUSZONYMI POMIDORAMI I OLIWĄ ESTRAGONOWĄ

2 fenkuły
4 marchewki
2 czerwone cebule
2 ząbki czosnku
oliwa z oliwek
po 1 łyżeczce curry i suszonego imbiru
bulion drobiowy
suszone pomidory w zalewie
estragon

Warzywa kroimy w kawałki tej samej wielkości. Na ogniu stawiamy duży garnek, dodajemy oliwę i obsmażamy warzywa rozpoczynając od cebuli do miękkości przez ok. 8 min. na wolnym ogniu. Dolewamy bulion drobiony - tak by warzywa lekko wystawały. Doprawiamy curry i imbirem i gotujemy przez ok. 20 minut. Miksujemy całość blenderem na gładki krem. Podajemy z pokrojonymi pomidorami i oliwą estragonową. 

Oliwa estragonowa:
Do miski dodaj oliwę i świeży estragon. Dopraw solą i pieprzem. Zmiksuj blenderem na gładką emulsję.



A na deser muffinki.
Mocno czekoladowe z nutką orzechową. Z wierzchu chrupiące, w środku wilgotne i barrrdzo czekoladowe. 






Z niezawodnego bloga DOROTY.

4 sty 2012

ZMROK

Zadziwiające, o ile w ciągu kilku ostatnich dni wydłużył się dzień.
Jeszcze niedawno skarżyłam się, że wychodzę z domu i wracam, gdy jest już zupełnie ciemno, a wczoraj w drodze powrotnej z pracy, nim zapanowała całkowita ciemność zdążyłam jeszcze zrobić kilka zdjęć. 

Wyjątkowo różowe niebo przyniosło bardzo wietrzną noc.








Czuję się zawieszona w czasoprzestrzeni. 
Ni to zima. Ni to wiosna. Niewiadomoco. Strasznie tego nie lubię.

3 sty 2012

STEFAN

Jakiś czas temu wygrałam misia.
Pomyślałam, że skoro zbliżają się Święta to będzie jak znalazł dla któregoś Szkraba w rodzinie.
Ale...
No właśnie...
Skradł moje serce. Zupełnie.
Za retro wygląd.
Za ubranko.
I za tekturową metkę z wierszykiem.
Został. 


2 sty 2012

SPOTKANIE PO CZASIE I PONIEDZIAŁKOWA SZARO-BUROŚĆ

Przedostatni dzień roku upłynął pod znakiem spotkania.
Spotkania, które powinno się odbyć bardzo dawno temu.
Spotkania przy rozgrzewającym grzańcu i gorącej herbacie z cytryną z widokiem na zamek.
Spotkania, które jak zwykle upłynęło zbyt szybko. 
I choć  w końcu udało się wyrwać pędzącemu czasowi małą chwilkę i spotkać się jak dawniej to wciąż za mało czasu by spokojnie porozmawiać o wszystkim.

 



A dziś od rana straszą szaro-bure chmury i ołowiane niebo. 
Oby mimo wszystko to był dobry tydzień!