16 kwi 2013
W ŻYWIOLE
Nareszcie! Jestem w swoim żywiole.
Wczoraj w mini szklarenkach wylądowały pierwsze nasiona.
Papryka, pomidor, sałata, rzodkiewka, rukola i zioła.
Reszta czeka na swoją kolej.
Początkowo miałam pomocnika, który jak widać szybko się znudził :-)
A dzień tak pięknie się kończył...
Nie mogłam się oprzeć przed zrobieniem n-tego zdjęcia zachodu słońca.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oj duże w tym roku będziemy mieli zbiory :-)
OdpowiedzUsuńno ja myślę Panie rolniku :-*
UsuńMoje nasiona też niebawem wylądują w szklarni ;))
OdpowiedzUsuńSarenko - Wy to macie na pewno całą masę roboty. Ja swoją mikro grządkę tylko, bo niestety brak czasu na coś większego.
Usuńhihihi ... też wczoraj sadziłam ...:)) W końcu człowiek może się zrelaksować w ogrodzie :))
OdpowiedzUsuńTo prawda! Nic tak nie relaksuje niż grzebanie w ziemi, prawda? :-) Chyba, że tylko ja jestem taka dziwna :p
UsuńNo i czas najwyższy na sadzonki! :)
OdpowiedzUsuńRok temu już dawno wszystko było w ziemi. W tym roku małe opóźnienie, ale wszystkiemu winna przedłużająca się zima...
Usuńhaha, pomocnik świetny :))
OdpowiedzUsuńa zachody słońca też uwielbiam.... :)))
bo... przecież każdy jest inny! :)
To prawda! To jak spektakl na koniec dnia! Uwielbiam!
Usuńja mam tylko te moje skrzynki na parapecie - zazdraszczam szklarenki:)
OdpowiedzUsuńZawsze to coś! Podziwiam wszystkich, którzy tak aktywnie hodują na parapetach czy balkonach!
UsuńMy czekamy na weekend , mini szklarnia i nasiona przygotowane, młody ogrodnik także :)
OdpowiedzUsuńBędzie sadzenie! :)
UsuńWiesz, że to nigdy nie był mój żywioł? A dziś zobaczyłam pierwszą zieloną kropeczkę na moim parapecie - szczęście nie do opisania! :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia ogrodniczego ;))
Elvisek kochany :))
A to nie Elvis przecież hyhy :-))))
UsuńTym razem towarzyszył mi mały bąbel - pies moich rodziców - Junior (matka chihuahua, ojciec NN). Nazywany przez moją Panią Weterynarz bratem bliźniakiem Elvisa - a to dlatego, że są z jednego rocznika i prawie z jednego miesiąca i zawsze jak przychodzimy z nimi na szczepienie to się śmieje. Jeden duży i nieogarnięty, drugi mały - niczym Prosiaczek z Kubusia Puchatka - bojący się wszystkiego dosłownie! To pitbull w ciele malucha - rzuca się na Elvisa bez powodu, dobrze, że husky to spokojne psy :)
Jednocześnie nie umieją bez siebie żyć -wszędzie razem. Gdy Elvis kilka lat temu chorował i był jedna nogą na tamtym świecie - mały siedział przy nim non stop i lizał go po pysku. Z nimi jest troszkę jak w tym powiedzeniu "kto się czubi ten się lubi" :-)
Haha!!! Ja spojrzałam tylko na pyszczek i tylko sobie pomyślałam, że coś kolory nie te, ale "mądrze" wytłumaczyłam sobie, że słońce, że światło... :D
UsuńPowiedz Pani Weterynarz, że to jednak prawdziwe bliźniaki są :D
A te drobniejsze pieski to zawsze hojraczą - cwaniaki jedne :)
Fajnie, że taka przyjaźń między nimi - niczym Paweł i Gaweł ;)
Oj, tak! Małe to, a na robi tyle hałasu - za dwóch! Dobrze,że haszczaki nie szczekają, bo można by było oszaleć.
UsuńMoi rodzice ostatnio przygarnęli czarnego małego kundelka, a mają jeszcze labradora - sprawy mają się podobnie jak między Twoim psem a psem rodziców :-)
UsuńZapraszam po wyróżnienie :):):)
OdpowiedzUsuńoo! :-)
UsuńDziękuję!
Ostatnio mnie tu nie było, wracam po przerwie i widzę wielkie zmiany. Bardzo mi się podoba, jest pięknie i przejrzyście.
OdpowiedzUsuńW zielonym żywiole ostatnio też byłam, niestety tylko ziołowym. Marzy mi się wiosenny ogród :)
Pozdrawiam, Tosia.
W sytuacji braku ogródka czy balkonu - dobre i zioła na parapecie. Nic nie zastąpi smaku i zapachu świeżych ziół :)
Usuńfantastyczny pomocnik :) a zachód słońca piękny!
OdpowiedzUsuńKocham zachody z mojego balkonu :-)
Usuńmoja mama też szaleje w ogrodzie, a ja żałuję tylko, że nie mogę - ślimaki zjadają dosłownie wszystko co zielone :(((
OdpowiedzUsuńUuuuu :(
UsuńNie da się ich jakoś... odstraszyć?
nie mam sposobu... dlatego mamy ogródek z ziołami na parapecie kuchennym ;)
UsuńSzalej, siej, a później będziesz miała zbiory :)
OdpowiedzUsuńNic tak nie smakuje jak sałata prosto z grządki, twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem... mmmm! :)
UsuńGdybym ja miała ogródek... ale rozumiem pasję ;-)
OdpowiedzUsuńJa wychowałam się na wsi. Co prawda nigdy nie mieliśmy gospodarstwa, ale zawsze był u Nas niewielki ogródek. Do dziś pamiętam jak w dzieciństwie potrafiłam jeść pomidory prosto z krzaka jak jabłko - dziś pomidor tak, ale na kanapce czy w sałatce :-)
Usuńsiej siej,,, ja tez zaczynam:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie Tinko, jak tam działka? :-)
UsuńJa będę musiała do mamy jechać, żeby zasiać:) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńJa dzielę grządkę z mamą- wiecznie się kłócimy o miejsce :p
UsuńChyba trzeba będzie powiększyć grządkę :-)
A ja się dziś za plewienie biorę :))
OdpowiedzUsuńoo! U mnie póki co jeszcze nic nie rośnie. Nawet chwasty :-)
UsuńGdzie Ty te szklarenki mas? w domu czy masz ogródek? :)
OdpowiedzUsuńMam duuuuuuży ogród - działkę 48a, na części stoi dom, jest też sad z drzewami i krzewami owocowymi, mam też małą grządkę :-)
UsuńNiestety na więcej nie mogę sobie pozwolić ze względu na czas, a tego nie wiele pozostaje po powrocie z pracy, ugotowaniu obiadu etc. A każda uprawa - wymaga czasu. Pielenie, podlewanie etc. To nie jest tak, że posadzi się rośliny, a one same sobie rosną. Może kiedyś uda mi się wygospodarować więcej czasu i rozmiar mojej grządki zmieni się z mikro na średnią chociaż :-)
Zazdroszczę Ci bardzooo!! Ja nigdy nie miałam ręki do roślin więc u mnie chyba ogródek by odpadł-chociaż kto wie? W wakacje zawsze jeździłam do babci na wieś i uwielbiałam się bawić w sadzie :) Achhh musisz mieć bosko! :)
UsuńPs. Pod moim postem odpowiedziałam Ci na komentarz:
Nie chciałam ujawniać na początku naszych imion, jednak zdecydowałam, ze jak zamażę je na zaproszeniach to nie będzie pokazany efekt jak się prezentują :) i tak zostało, że tu są zamazane a tam nie :)
Wiesz, że podobnie o sobie myślałam? Kiedyś potrafiłam zasuszyć nawet kaktusa :-)
UsuńTakże nie mogę o sobie powiedzieć, że mam rękę do roślin. Jednak nawet moje pomidory wielkością przypominają pomidorki koktajlowe to smak warzyw z własnej uprawy rekompensuje wszelkie ich niedoskonałości :)
przecież to Ty mnie kiedyś zainspirowałaś do zrobienia ich!:) (wpis JAGOOD PARTY)
OdpowiedzUsuńa przepis brałam stąd:
http://kolorowapokrzywa.blox.pl/2012/05/Pasiak-mleczno-galaretkowy.html
psięcie cudne i ta wiosna na zdjęciach:)
No tak - nie pomyślałam, że to to samo :-)
UsuńTo niebo mnie urzekło! Cudne!
OdpowiedzUsuńJa po prostu nie potrafię się oprzeć :)
UsuńDla mnie jak sianie to tylko do doniczek i na parapet ;-) Choć teraz przy trojgu dzieci to nie wiem czy dam radę cokolwiek posiać :-o Ale za to mój Starszy syn nie próżnuje w przedszkolu i sadzi i sadzi :-)
OdpowiedzUsuńZioła to zawsze coś :)
Usuńświeże warzywa to coś, bez czego nie potrafię żyć :)) uwielbiam!
OdpowiedzUsuńJa tak samo :)
UsuńJuż niedluuuugo!
Twój pomocnik nudzi się równie szybko jak moje pomocnice, chociaż cii... jedna właśnie sadzi bratki, aż się boję co z tego będzie :-)). Piękne niebo nad Tobą.
OdpowiedzUsuńTak to właśnie jest z tymi pomocnikami:)
UsuńI psina pomagała :)
OdpowiedzUsuńCo do tej pomocy, to dziesięciu by się kłóciło:)
UsuńJa dziele grzadke z tesciowa :-) ale zazwyczaj mi ustepuje, bo malo zieleniny i ziol uzywa :-) W tym roku sama skopalam caly ogrodeczek i przyznam sie ze ramiona i plecy przez 3 dni mnie bolaly!
OdpowiedzUsuńWspanialy zachod slonca!
Pozdrawiam!!
Ja dopiero zdążyłam 1/3 grządki przygotować. Ale nasiona jeszcze w rozsadnikach więc mam troszkę czasu :)
UsuńWiec Wiosna u Ciebie w pelni!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
O tak! :) W końcu i do mnie dotarła!
UsuńMm same cudowności ^^
OdpowiedzUsuńA jaki widok na koniec ach... ^^,
Takie widoki mam co dzień z balkonu :)
Usuńjaki cudowny psiak! a ten zachód.. ach!
OdpowiedzUsuńPsiak to taka mała przylepa. Gdzie ja - tam on :)
UsuńAle cudownie! Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńMoże zioła na balkonie?
to niesprawiedliwe, że u Ciebie są takie zachody słońca :>
OdpowiedzUsuńja jeszczę chwilę czekam z obsadzieniem balkonu ;)
Ja roślinki z rozsadników też jeszcze chowam na noc, bo nigdy nie wiadomo czy nie przyjdzie przymrozek. Rok temu w ten sposób straciłam wszystkie dynie i cukinie - po zimnych ogrodnikach...
Usuńja planuję doniczki z ziołami na balkonie... ach piękny ten zachód:)
OdpowiedzUsuńPopieram ten pomysł! Nie ma to jak świeże zioła :)
UsuńTo nie był Twój pomocnik. On po prostu kontrolował wszystko ;)
OdpowiedzUsuńTaaak! To właśnie był kontroler jakości :)
UsuńZdjęć zachodów słońca nigdy dość, ten uchwycony przez Ciebie przepiękny.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Mam takich zdjęć na prawdę duuuuuużo :-)
UsuńPrzerabiasz jakoś swoje zdjęcia ? W photoshopie że są tak świetne ?;) Chodzi mi o np drugie.
OdpowiedzUsuńPrzerabiam - zmniejszam, rozjaśniam, czasem podciągam kolory.
UsuńW drugim nie ma jakiejś szczególnej obróbki :-)
Bardzo lubię też zdjęcia z mleczną, pastelową poświatą - co chyba widać na moich fotografiach. Lubię ten styl :-)
A gdzie jest ta opcja w photoshopie ?:) Bo mnie się też ona podoba !
UsuńTo nie jest niestety jedna opcja, ale cały złożony proces obróbki.
UsuńTo nie jest tak,że przesuniesz jednym suwakiem i nagle zdjęcie wypięknieje.
Polecam wszelkiego rodzaju tutoriale - praktyka czyni mistrza :-)
Piekny zachod slonca ..! a nasionka tez bym chciala sadzic, moze w tym tygodniu sie uda ...
OdpowiedzUsuńKoniecznie :-)
UsuńJa też jestem w swoim żywiole, dzisiaj trawkę zasiałam dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńMnie też jeszcze czeka "naprawa" ogrodu. Mój pies rok rocznie zamienia go w wielkie wykopalisko więc trzeba uzupełniać dziury i siać trawę :-)
Usuńha! ja wczoraj kupiłam ziemię;);)
OdpowiedzUsuńCo sadzisz?:)
UsuńCudowne niebo. Tez próbowałam uchwycić ze swego okna podobnie płonące niebo, ale u mnie nie wygląda tak cudnie ;p
OdpowiedzUsuńU mnie od kilku dni tak cudnie zachodzi słońce :)
UsuńPiękny ten Twój blog, wiesz:)?
OdpowiedzUsuńoch,co za pyszności!
OdpowiedzUsuńżycie zdaje się być prostsze na wiosnę, prawda? :)
Też mi się tak wydaje :-)
UsuńZwłaszcza, że rano mogę wyjechać pół godziny przed pracą nie martwiąc się o drapanie szyby i odśnieżanie :)
A ja tak nie umiem z roślinkami... A ogród spory i mogłoby być cudnie. Ale raczej uśmiercam :((( To z której części Beskidów jesteś?
OdpowiedzUsuńDokładnie z Podbeskidzia :)
UsuńNo to musimy być bardzo blisko siebie :)
UsuńNo proszę :-)
UsuńTo ja zapraszam kiedyś na zdjęcia :-)
Jagodo moje sianie, a właściwe sadzenie, chwilowo w fazie projektowania ;)
OdpowiedzUsuńAle chociaż na tarasie trochę kwiaty udomowiłam.
Czekam na efekty :)
UsuńFantastyczny widok, tęsknię za takimi obrazami:) Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńTakie widoki mam z balkonu :-)
UsuńA ja się czaiłam wczoraj na pomidora w doniczce ;-) i znów skończyło się na wrzosach bo tylko one przetrwają tornada ;-). Zachód słońca cudny! I jeszcze piękna nowa odsłona bloga (wiem jestem opóźniona). Delikatny i bardzo kobiecy! Po prostu piękny i mój ulubiony! Tez chce taki ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że moje pomidory przetrwają Nasze górskie halne :)
UsuńDziękuję za miłe słowa :)
mi nawet kaktus potrafi uschnąć :(
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam, gdy byłam nastolatką :-)
UsuńTyle pyszności z nasionek! :)) Nawet nie próbuję u siebie ... :)
OdpowiedzUsuńDlaczego? :)
UsuńWkońcu nadeszła!Też ostatnio siałam i czekam na wyniki :)
OdpowiedzUsuńCudny zachód.Po tych ciągłych szarościach cieszą ogromnie te wszystkie kolory.
Miłego weekendu.
U mnie już po dwóch dniach rzodkiewka zaczęła kiełkować jak oszalała :-)
UsuńU mnie też czekają mini szklarenki... w ten weekend zabieram się za pracę...
OdpowiedzUsuńKoniecznie pochwal się efektami! :)
Usuń