Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ZWIERZĘTA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ZWIERZĘTA. Pokaż wszystkie posty

9 lip 2013

MIGAWKA



Wkrótce więcej.


Żyję ostatnio w niedoczasie.
Doba powinna mieć 48 h.



26 cze 2013

O ĆMIE



Człowiek jest jak ćma: na oślep rwie się do og­nia, choć go bo­li i choć się w nim spa­li. 
Ro­bi to jed­nak dopóty [...] dopóki nie op­rzy­tom­nieje.
 I tym różni się od ćmy. 

B.Prus 



P.S Ostatnio w poście o drukowaniu zdjęć pytałyście - z jakiej promocji korzystałam.  Korzystałam z karty VIP wydanej przez Fotojokera -wypuszczonej przez jeden z serwisów zakupów grupowych, która umożliwiała wydruk dowolnej ilości zdjęć w ciągu roku  w cenie 100 zdjęć - 29 zł, 200 zdjęć -54 zł. Karta była ważna rok, a ja mimo, że obiecałam sobie wywoływać zdjęcia raz w miesiącu zupełnie to przegapiłam. 
Jakież było moje zdziwienie, gdy znów znalazłam ofertę na zakup tej karty! Ha! 
Gromadzę zatem zdjęcia do wywołania, a długimi jesiennymi i zimowymi wieczorami będę zapełniać albumy wspomnieniami. Gdyby ktoś był zainteresowany - służę linkiem :)

3 cze 2013

O ŚWIEŻACZKACH

Choć całe życie mieszkam na wsi, 
dopiero wczoraj pierwszy raz trzymałam w dłoniach maleńkie kurczątko.

Urocze, prawda?


Jest jeszcze jeden "świeżaczek", którym chciałabym się z Wami podzielić.
Moja Kochana opolanka - przyjaciółka ze studiów, z którą spędzam co roku naszą Babską Majówkę-dołączyła właśnie do blogosfery :)
KLIK - zajrzyjcie!
Będzie dużo świetnych zdjęć, ciekawych miejsc wartych odwiedzenia.
Może kiedyś i mnie gdzieś rozpoznacie na jakimś zdjęciu ;-)

 

14 maj 2013

GDZIE JEST ELVIS?


Kto znajdzie Elvisa? :-)




W upalne dni, takie jak dziś okropnie szkoda mi mojego psiaka.
Wyższe temperatury dają mu się we znaki, więc latem przedpołudnia najczęściej spędza w domu. 

Szuka też gdzie może - odrobiny cienia.

Elivs w tym roku kończy 10 lat - jest więc już nie młodym psiakiem.
Nie potrafię sobie wyobrazić czasu, gdy go zabraknie...

Niezawodna nora pod iglakiem - oaza cienia.





 
Zastanawiam się jakie zdjęcia najchetniej oglądacie na blogu.
Czy taka forma - jak do tej pory Wam odpowiada?
A może coś byście zmienili?
Czegoś więcej/czegoś mniej...

16 kwi 2013

W ŻYWIOLE

Nareszcie! Jestem w swoim żywiole.
Wczoraj w mini szklarenkach wylądowały pierwsze nasiona.
Papryka, pomidor, sałata, rzodkiewka, rukola i zioła.
Reszta czeka na swoją kolej.


Początkowo miałam pomocnika, który jak widać szybko się znudził :-)


A dzień tak pięknie się kończył...
Nie mogłam się oprzeć przed zrobieniem n-tego zdjęcia zachodu słońca.

 

23 mar 2013

WYPATRUJĄC WIOSNY

- "Elvisku, wypatrujesz wiosny?"

  

 - "Ależ skąd!"



Chyba tylko mój pies nie czeka na wiosnę....

* * * 
Tymczasem spóźnione nieco wyniki łazienkowego konkursu :-)
Panie z firmy Velvet z nadesłanych zdjęć wybrały trzy, uzasadniając swój werdykt następująco:
"Nie tylko pokazano na nich detale tworzące nastrój w łazience, ale również naszym zdaniem są ładnie wykonane i każda z nas znalazła w nich łazienkę, którą mogłaby mieć". 
Ja zgadzam się w 100% z werdyktem, a autorom poniższych prac serdecznie gratuluję!








 

21 lut 2013

CHOROWANIE

Wystarczyło wypowiedzieć magiczne zdanie "Od 3 lat nie byłam na L4", by w poniedziałek obudzić się chora.
 
Pamiętacie TEGO MALUCHA? 

Choruję.
Kot śpi trzymając głowę na moich kolanach śniąc kocie sny.
Zaparzam zieloną herbatę w ogromnym kubku.
Biorę w dłoń trzecią część brulionu Mimi i Zorkiego.
I jest mi odrobinę lepiej.








Lipiec 2012 * Luty 2013


 A teraz razem z Luckiem mówimy Wam dobranoc!
Wskakujemy pod kołdrę i kurujemy się :)

 

18 lip 2012

SPOTKANIE

Wczorajsze spotkanie.
Jedno z tych, które są stanowczo zbyt rzadko.
Babskie grono.
Ja, Ona i dwie futrzane towarzyszki. 





2 cze 2012

CZEŚĆ

Nie wiem jeszcze jak będę miał na imię.
Ale wiem jedno.
Jestem pięknotą.
I jutro zamieszkam na Bluszczowej.




A teraz idę śnić kocie sny. 
O rzece pełnej mleka.
Aż po same dno.

Dobranoc!



28 lut 2012

A MNIE JEST SZKODA...ZIMY

Podczas, gdy ja rozpaczliwie marzę o wiośnie, coraz dłuższych dniach i skąpanych w słońcu przedpołudniach, jest ktoś kto wolałby, by zima wcale nie odeszła.

Śnieg jest fajny. 
Można się w nim tarzać do woli, kopać, nurkować, zajadać wystające spod niego gałązki krzewów. 
Zimowe spacery są super, bo nie jest tak gorąco i można ciągnąć przez cały spacer z tą samą intensywnością, wcale się nie męcząc. 
No i nie ma tych wstrętnych kleszczy!


   (Jeszcze trochę i dokopię się do tego kreta! Serioserio!)


Na śniegu można ostatecznie nawet zasnąć, jak na mięciutkiej poduszce, zwiniętym w kłębuszek niczym polarny lisek.

    (tu analogowo w 2004 r.: Zenith, Helios 44M-4 58mm/2. Elvis ma 8 miesięcy).

Tak. 
Gdyby tylko mógł na pewno zaśpiewałby "A mnie jest szkoda zimy...a mnie jest żal" :-)

19 lut 2012

ZALEGŁY DZIEŃ KOTA

Dziś będzie o kocie. Tym konkretnie.

fot. Iza i Tomek


Nie. Nie mam kota.

Ale opowiem Wam pewną historię.
Prawie dwa lata wstecz, w pewien gorący, lipcowy, czwartkowy wieczór nie mogłam zasnąć. 
Skutecznie uniemożliwiał mi to mój wyjący do księżyca pies. Jak wiecie, albo i nie, husky nie potrafią szczekać. Skowyt, skamlanie, wycie, ujadanie (i wszelkie inne próby zastąpienia szczekania) w wykonaniu mojego Elvisa bywają doprawdy denerwujące. 
Zwłaszcza, gdy wtóruje mu mój drugi psiak. Podobno matka była chihuahuą. Podobno. 
I zwłaszcza, gdy rano muszę wstać do pracy...
***
Chcąc nie chcąc musiałam wstać, ubrać się i wyjść na dwór.
A tam... na środku ulicy stoi i kwili małe kocie niemowlę. Musiałabym być bez serca, żeby je tam wówczas zostawić.
W łapkach powbijane kolce - prawdopodobnie mały został wyrzucony do lasu. Koci katar w dość zaawansowanym stadium - jedno oczko zainfekowane, nochal zakatarzony i jeden "apsik" za drugim.

To był niestety koci obraz nędzy i rozpaczy. 


Piątek. Rano szybka sesja foto. W pracy drukowanie ogłoszeń, apele do znajomych i znajomych znajomych, nowe wątki na portalach o kociej adopcji...
"Ma spore szanse - rudzielce są rozchwytywane"- napisał ktoś na jakimś forum.
Tymczasem odbieram telefon z domu, że pies od rana wariuje i wyje pod balkonem.

Coraz bardziej zaczęłam się martwić, co zrobię z tym maluchem jeśli nikogo dla niego nie znajdę...

***
Po pracy migiem do Pani weterynarz. 
Zdiagnozowany koci katar, świerzb w uszach. Na oko kocię ma 5-6 tygodni.
Maluch zostaje odpchlony, kolce z łapek powyjmowane, świerzb z uszu usunięty ( nie skłamię jeśli napiszę, że Pani Vet zużyła chyba 30 pałeczek kosmetycznych). Kociątko dostaje zastrzyk na koci katar, a ja receptę na krople do oczu dla niego. 
Zostawiam też jedno ogłoszenie u Pani weterynarz. A nuż się uda...
Maluch wymęczony wizytą zasypia. Zastanawiam się kto mógł wyrzucić takiego kociaka. A może po prostu uciekł.... 

***

Sprawdzając godzinę na telefonie widzę nieodebrane połączenie. Akurat szukam pracy w Krakowie, więc pełna nadziei oddzwaniam. Nawet do głowy mi nie przychodzi, że może chodzić o Malucha! 
A jednak! 
Z każdą minutą tej rozmowy uśmiecham się w duchu do siebie. Udało się!
Nie. Nie ma przypadków. Przypadki nie mogą istnieć. Po mojego Malucha przyjadą ludzie, aż ze stolicy. To bagatela 350 km. Akurat co roku odwiedzają moje miasto w lipcu, z powodu zjazdu militarnego. Więc przy okazji mogą zabrać kociaka. Mają już jedną kotkę - znajdę, bez łapki i szukają dla niej towarzystwa. Mogą być po Małego jutro. 
Nie potrafię się z nim pożegnać i noc z piątku na sobotę śpi ze mną w łóżku. Do pudełka po butach pakuję mu saszetki z jedzeniem na drogę, numer do Pani weterynarz, lekarstwa i motek czerwonej włóczki, którą bawił się tak, że potrafił doprowadzić mnie do łez ze śmiechu. 
W sobotnie deszczowe popołudnie też doprowadził, gdy nowi właściciele Kociaka odjeżdżali spod mojego domu, a ja stałam i ryczałam jak dziecko. 

Do dziś regularnie dostaję od Izy i Tomka najnowsze zdjęcia Mentosa - bo takie dostał imię.
W lipcu Mentos będzie miał 2 lata. 
Myślę sobie, że mój Kociak dostał prawdziwy prezent od losu! 

A z okazji niedawnego Dnia Kota - niech Ci się zawsze śni Mój Kochany Maluchu - rzeka pełna mleka. Aż po samo dno!





25 sty 2012

JEST MOIM PSEM

„Jest moim trzecim okiem, które spogląda ponad chmury, moim trzecim uchem, które nasłuchuje szumu wiatru. Jest częścią mnie, rozciągającą się aż do morza. Gdy opiera się o moje nogi i macha ogonem przy najlżejszym śladzie uśmiechu, wtedy widzę jego cierpienie; gdy wychodzę bez niego…to wszystko mówi mi po tysiąckroć, że żyje dla mnie. Gdy jestem niesprawiedliwy, wybacza mi z rozkoszą. Gdy jestem wściekły, rozśmiesza mnie do łez. Gdy jestem szczęśliwy, odchodzi od zmysłów z radości. Gdy zrobię siebie głupca, pomija to milczeniem. A gdy coś mi się uda, chwali mnie. Bez niego jestem tylko jednym z wielu. Z nim jestem silny. Jest samą wiernością. Nauczył mnie, co to jest miłość. Dzięki niemu doświadczam duchowej pociechy i wewnętrznego spokoju. W miejsce ignorancji dał mi zrozumienie. Jego głowa na moich kolanach leczy moje duchowe cierpienia.  Gdy jest przy mnie, nie boję się ani ciemności,  ani nieznanego. Przyrzekł, że będzie czekał na mnie…zawsze i wszędzie…mógłbym go przecież potrzebować. Potrzebuję go i zawsze go potrzebowałem. Jest moim psem”.

GENE HILL
Jego debiut na blogu.
Poznajcie Elvisa.
Mój cudowny pies północy.